Możemy sobie mieć jakieś szczególne myśli, lecz one wcale nie muszą być prawdą. Nierzadko marnujemy czas na bezowocne roztrząsania i zamartwianie się o coś, co się nigdy nie wydarzy, tworzymy negatywne fantazje i czarne scenariusze. Gryziemy się tym, co inni ludzie robią, myślą czy mówią, a nad żadną z tych rzeczy nie mamy kontroli. Potęgują to i pogarszają media społecznościowe.
Obserwując umysł i jego działanie, zawiłości i kręte ścieżki, zaczynamy zauważać, skąd biorą się te negatywne narracje. A kiedy zauważymy źródło, możemy się z niego wycofać, spróbować nowego podejścia, postawić sobie inne cele, postępować w znanych sytuacjach tak, jak jeszcze nigdy dotąd; eksperymentować, próbować, a w razie porażki próbować ponownie, inaczej.
Najlepiej możemy obserwować swoje myśli, jeżeli damy sobie czas na wejście do wody i popływamy w morzu własnego umysłu oraz doświadczymy tego, co tam jest. Zamiast miotać się na falach mentalnych i emocjonalnych reakcji, aż do poczucia, że toniemy, lepiej znaleźć w swojej psychice obszary spokojnej, nieruchomej wody i tam dokonywać wyborów. Możemy podążyć za konkretną ławicą ryb-myśli albo unosić się w wodzie tam, gdzie jesteśmy.
W tym spoczynku i powstrzymaniu są mądrość i spokój. Otrzymujemy cenny czas, aby usłyszeć coś głębszego niż korowód myśli, emocji, działań – głos intuicji i mądrości
